Ciąg dalszy...
Przypomnienie z fizyki - energii nie można zniszczyć - bez użycia innej większej energii z przeciwną polaryzacją. Oczywiście można ją sumować z energią o tej samej polaryzacji lub transformować w inny rodzaj energii. Dlatego świadomości nie możemy zabić! Możemy się z nią rozłączyć na krótko np. za pomocą alkoholu lub omdlewając, możemy nawet ją zniekształcić narkotykami lub innymi psycho-lekami. O nad-świadomości nie będę teraz pisał, bo tu jako ciało możemy do niej nadawać, ale to jest głuchy telefon i potrzeba bardzo długiego treningu aby usłyszeć jej ciche podszepty. Zostańmy przy świadomości - ta energia zwiększa się ciągle z naszym wiekiem o przeżyte doświadczenia.
Ale ciało kiedyś umiera, nieważne z jakich powodów. Świadomość nie jest już zasilana, ale jako energia nie ginie, domniemujemy, że wraz z duszą właściwie jako jej ziemski dorobek życia wędruje gdzieś w kosmos do miejsca, które jedni nazywają astralem inni nirwaną (choć to właściwie stan) a katolicy mają swoje nazwy.
Tak dochodzimy do pojęcia reinkarnacji, która jest udowodnionym faktem. Nie trzeba się już uciekać do hipnozy - na świecie żyje teraz wiele dzieci, które pamiętają swoje poprzednie wcielenia - wskazują swoje poprzednie domy, rodziny, fakty i są pozytywnie konfrontowane z tymi osobami, które jeszcze żyją. Tych historii jest bardzo wiele i łatwo je znaleźć w internecie.
Trzeba powiedzieć, że w naszej religii reinkarnacja była oficjalną doktryną do 7-mego wieku! W ewangelii Jana są zapisy, które o niej mówią, choć wtedy nie używano tego słowa.
Dlaczego absolutna większość nic nie pamięta? Ludzie! - to dla naszego dobra! Możecie sobie wyobrazic noworodka lub dziecko z pamięcią tysiąca wcieleń, z których wiele skończyło się tragiczną, przykrą smiecią? Stary też z tym bagażem nie pociągnie. Mamy wszczepione emocje. To byłby totalny psychiatryk! Ktoś wyżej uznał, że przykre doświadczenia typu sparzenie palca i coraz trudniejsze z naszym wzrostem są dla nas konieczną nauką. Co cię nie zabije - to cię wzmocni!
JESTEŚMY TU PO TO ABY SIĘ UCZYĆ.
Niekoniecznie to muszą być powtórki. Liniowy czas płynie naprzód, warunki życia zmieniają sie drastycznie. Gdybyś już znalazł odpowiedź - nauka nie byłaby ci potrzebna. Dlatego rodzimy się z wyzerowaną pamięcią i pustą skrzynką na świadomość. W tym miejscu mogę usłyszeć, że to nieprawda , że to tylko blokada pamięci, bo można ją odczytać przez regresję hipnotyczną. Rzeczywiście można w ten sposób uzyskać dostęp do informacji (wydaje się, że częściowych) o przeszłych życiach. Jednak nikt na razie nie potrafi wskazać gdzie ta pamięć miałaby być fizycznie zlokalizowana. W mózgu nie (pomiary fal mózgowych w trakcie hipnozy nie potwierdzają takiej tezy) - to gdzie? Dla mnie ta metoda
to channeling! Możemy tą metodą połączyć się nie tylko z własną przeszłością, ale też innymi bytami stacjonującymi w innych gęstościach i liniach czasowych. Wygląda na to, że chanelujemy z fizycznego punktu widzenia zewnętrzne zapisy naszej i/lub innych śwadomości np. tzw. Kronikę Akaszy.
Wracając do powodów naszego pobytu na ziemi to wtajemniczeni twierdzą, że przed wcieleniem uzgadniamy swój plan przedrodzeniowy, a nasza dusza popycha nas ku kolejnym doświadczeniom aby go wypełnić. A co z ciemnymi charakterami?
Trudno powiedzieć czy dusza zaplanowała doznania negatywne, czy zgłosiła się "na ochotnika" aby grać rolę ciemnego, czy rozum i ego przerwały komunikacje z nią.
Ulubione powiedzenie w przekazach brzmi: "nic nie jest wykute w kamieniu" co oznacza elastyczność i możliwość zmian w planie przedurodzeniowym.
Ci zza zasłony przekazują nam, że np. wszystkie dusze, które opuściły ciała w związku z wielkimi katastrofami zgłosiły się "na ochotnika" aby Ziemia mogła realizować swój plan oczyszczania.
Naprawdę Duch rządzi materią - nie ma innej mozliwości, choć większość tego jeszcze nie widzi i nie doznaje.
W takim razie czy każdy z nas bedąć w fizyczności może poprzez swoją "duchowość" kształtować materię? Zdecydowanie TAK, ale to temat na inny wpis.
Dopiero uporaliśmy się z pierwszymi pytaniami.
Jak zwykle życzę wszystkim dużo światła.
Przypomnienie z fizyki - energii nie można zniszczyć - bez użycia innej większej energii z przeciwną polaryzacją. Oczywiście można ją sumować z energią o tej samej polaryzacji lub transformować w inny rodzaj energii. Dlatego świadomości nie możemy zabić! Możemy się z nią rozłączyć na krótko np. za pomocą alkoholu lub omdlewając, możemy nawet ją zniekształcić narkotykami lub innymi psycho-lekami. O nad-świadomości nie będę teraz pisał, bo tu jako ciało możemy do niej nadawać, ale to jest głuchy telefon i potrzeba bardzo długiego treningu aby usłyszeć jej ciche podszepty. Zostańmy przy świadomości - ta energia zwiększa się ciągle z naszym wiekiem o przeżyte doświadczenia.
Ale ciało kiedyś umiera, nieważne z jakich powodów. Świadomość nie jest już zasilana, ale jako energia nie ginie, domniemujemy, że wraz z duszą właściwie jako jej ziemski dorobek życia wędruje gdzieś w kosmos do miejsca, które jedni nazywają astralem inni nirwaną (choć to właściwie stan) a katolicy mają swoje nazwy.
Tak dochodzimy do pojęcia reinkarnacji, która jest udowodnionym faktem. Nie trzeba się już uciekać do hipnozy - na świecie żyje teraz wiele dzieci, które pamiętają swoje poprzednie wcielenia - wskazują swoje poprzednie domy, rodziny, fakty i są pozytywnie konfrontowane z tymi osobami, które jeszcze żyją. Tych historii jest bardzo wiele i łatwo je znaleźć w internecie.
Trzeba powiedzieć, że w naszej religii reinkarnacja była oficjalną doktryną do 7-mego wieku! W ewangelii Jana są zapisy, które o niej mówią, choć wtedy nie używano tego słowa.
Dlaczego absolutna większość nic nie pamięta? Ludzie! - to dla naszego dobra! Możecie sobie wyobrazic noworodka lub dziecko z pamięcią tysiąca wcieleń, z których wiele skończyło się tragiczną, przykrą smiecią? Stary też z tym bagażem nie pociągnie. Mamy wszczepione emocje. To byłby totalny psychiatryk! Ktoś wyżej uznał, że przykre doświadczenia typu sparzenie palca i coraz trudniejsze z naszym wzrostem są dla nas konieczną nauką. Co cię nie zabije - to cię wzmocni!
JESTEŚMY TU PO TO ABY SIĘ UCZYĆ.
Niekoniecznie to muszą być powtórki. Liniowy czas płynie naprzód, warunki życia zmieniają sie drastycznie. Gdybyś już znalazł odpowiedź - nauka nie byłaby ci potrzebna. Dlatego rodzimy się z wyzerowaną pamięcią i pustą skrzynką na świadomość. W tym miejscu mogę usłyszeć, że to nieprawda , że to tylko blokada pamięci, bo można ją odczytać przez regresję hipnotyczną. Rzeczywiście można w ten sposób uzyskać dostęp do informacji (wydaje się, że częściowych) o przeszłych życiach. Jednak nikt na razie nie potrafi wskazać gdzie ta pamięć miałaby być fizycznie zlokalizowana. W mózgu nie (pomiary fal mózgowych w trakcie hipnozy nie potwierdzają takiej tezy) - to gdzie? Dla mnie ta metoda
to channeling! Możemy tą metodą połączyć się nie tylko z własną przeszłością, ale też innymi bytami stacjonującymi w innych gęstościach i liniach czasowych. Wygląda na to, że chanelujemy z fizycznego punktu widzenia zewnętrzne zapisy naszej i/lub innych śwadomości np. tzw. Kronikę Akaszy.
Wracając do powodów naszego pobytu na ziemi to wtajemniczeni twierdzą, że przed wcieleniem uzgadniamy swój plan przedrodzeniowy, a nasza dusza popycha nas ku kolejnym doświadczeniom aby go wypełnić. A co z ciemnymi charakterami?
Trudno powiedzieć czy dusza zaplanowała doznania negatywne, czy zgłosiła się "na ochotnika" aby grać rolę ciemnego, czy rozum i ego przerwały komunikacje z nią.
Ulubione powiedzenie w przekazach brzmi: "nic nie jest wykute w kamieniu" co oznacza elastyczność i możliwość zmian w planie przedurodzeniowym.
Ci zza zasłony przekazują nam, że np. wszystkie dusze, które opuściły ciała w związku z wielkimi katastrofami zgłosiły się "na ochotnika" aby Ziemia mogła realizować swój plan oczyszczania.
Naprawdę Duch rządzi materią - nie ma innej mozliwości, choć większość tego jeszcze nie widzi i nie doznaje.
W takim razie czy każdy z nas bedąć w fizyczności może poprzez swoją "duchowość" kształtować materię? Zdecydowanie TAK, ale to temat na inny wpis.
Dopiero uporaliśmy się z pierwszymi pytaniami.
Jak zwykle życzę wszystkim dużo światła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz