Tak więc jesteśmy tutaj po to, aby się UCZYĆ. I trudna musi być ta nauka, skoro zajmuje nam setki lub tysiące wcieleń. A co może jest jeszcze gorsze to wszyscy z zewnątrz krzyczą, że wkrótce nasza szkoła zostanie zamknięta! Zostało nam trochę ponad rok czasu i matura, a poprawek, ani powtarzania klas już nie będzie! Jeżeli zdamy egzamin "dojrzałości" nasze możliwości kreacji staną się podobno prawie nieograniczone, jeśli nie... trafimy do innych Światów, aby uczyć się dalej.
I tu powstaje pytanie: czegóż to musimy się uczyć tak długo, jaki jest ostateczny cel tej Nauki?
Dla mnie odpowiedź jest błaha, choć jej realizacja jak widać taka nie jest: MAMY DOBRZE POZNAĆ SIEBIE! Na poziomie ducha wiadomo skąd pochodzimy, dokąd dążymy, ale w trakcie inkarnacji nie dość, że zablokowano nam pamięć poprzednich wcieleń to stworzono iluzję separacji nie tylko od Źródła, ale i innego życia obok nas. Więc "na oślep" napełniamy blok naszej świadomości cegiełkami różnych doświadczeń. Jeżeli wyciągamy właściwe wnioski z naszych doświadczeń to nasza świadomość rośnie i jest doskonałym spoiwem dla naszych cegiełek, a jeśli nie to cegiełki są luźne wypadają i powielamy doświadczenia aż do skutku. Te bloki naszych inkarnacyjnych świadomości służą do budowy naszej "świątyni" lub piramidy jak kto woli w innej rzeczywistości, jej ukończenie oznacza dla nas zdanie "matury".
Po co to wszystko? Napiszę tak: Nie można pozwolić małemu dziecku obsługiwać potężnej maszyny budowlanej - spowoduje więcej szkód niż pożytku. Analogicznie nie można nam dać pełnej mocy Kreacji jeśli nie wiemy jak jej użyć, a na dodatek jesteśmy nieodpowiedzialni - nie skończyliśmy przeszkolenia nie potrafimy przewidzieć skutków naszego postępowania. Ten brak kompetencji widać na Ziemi na każdym kroku, mniejszy lub większy. Weźmy na przykład eksploatację energii jądrowej - nie uczymy się na wcześniejszych błędach. Aby otrzymać dar pełnej kreacji musimy zdać "maturę"! Oczywiście każdy ma wolną wolę i kroczy własną ścieżką rozwoju duchowego. Nikt nas do niczego nie zmusza, ale dla chcących odzyskać wolność Kreacji, którzy dopiero się budzą, liniowego czasu jest mało. Na skróty nie zawsze się da, i tak każdy sam musi wykonać olbrzymią pracę poszerzającą świadomość.
I tu powstaje pytanie: czegóż to musimy się uczyć tak długo, jaki jest ostateczny cel tej Nauki?
Dla mnie odpowiedź jest błaha, choć jej realizacja jak widać taka nie jest: MAMY DOBRZE POZNAĆ SIEBIE! Na poziomie ducha wiadomo skąd pochodzimy, dokąd dążymy, ale w trakcie inkarnacji nie dość, że zablokowano nam pamięć poprzednich wcieleń to stworzono iluzję separacji nie tylko od Źródła, ale i innego życia obok nas. Więc "na oślep" napełniamy blok naszej świadomości cegiełkami różnych doświadczeń. Jeżeli wyciągamy właściwe wnioski z naszych doświadczeń to nasza świadomość rośnie i jest doskonałym spoiwem dla naszych cegiełek, a jeśli nie to cegiełki są luźne wypadają i powielamy doświadczenia aż do skutku. Te bloki naszych inkarnacyjnych świadomości służą do budowy naszej "świątyni" lub piramidy jak kto woli w innej rzeczywistości, jej ukończenie oznacza dla nas zdanie "matury".
Po co to wszystko? Napiszę tak: Nie można pozwolić małemu dziecku obsługiwać potężnej maszyny budowlanej - spowoduje więcej szkód niż pożytku. Analogicznie nie można nam dać pełnej mocy Kreacji jeśli nie wiemy jak jej użyć, a na dodatek jesteśmy nieodpowiedzialni - nie skończyliśmy przeszkolenia nie potrafimy przewidzieć skutków naszego postępowania. Ten brak kompetencji widać na Ziemi na każdym kroku, mniejszy lub większy. Weźmy na przykład eksploatację energii jądrowej - nie uczymy się na wcześniejszych błędach. Aby otrzymać dar pełnej kreacji musimy zdać "maturę"! Oczywiście każdy ma wolną wolę i kroczy własną ścieżką rozwoju duchowego. Nikt nas do niczego nie zmusza, ale dla chcących odzyskać wolność Kreacji, którzy dopiero się budzą, liniowego czasu jest mało. Na skróty nie zawsze się da, i tak każdy sam musi wykonać olbrzymią pracę poszerzającą świadomość.
Nie możemy liczyć na kosmitów, że przylecą nas uwolnić lub na to, że Chrystus nas zbawił umierając za nasze "grzechy". Jedno i drugie byłoby pogwałceniem naszej wolnej woli!
No to do roboty! ...CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz