Skoro mamy podróżować drogą do Oświecenia i Wzniesienia to musimy się trochę przygotować, poznać parę przepisów i rad, abyśmy mogli dotrzeć do celu w dobrym stanie. Podróż będzie pieszo, każdy w swoim tempie - krok po kroku. "Zastępy niebieskie" mówią, że idzie nas bardzo dużo - większość ludzi, ale organizacja dużych grup nie jest przewidziana. Każdy kto dotrze do przełęczy przekracza ją sam ze swoim bagażem. W drodze przewidziane jest wspomaganie i pomoc, przystanki i "ruchome chodniki".
Przeszkody będą - główną będzie EGO podróżującego, potem jego niektóre uczucia i emocje.
Co zabieramy ze sobą? Wszystko - całe swoje życie. Na przystankach będziemy próbowali pozbywać się części obciążenia. Ci, co zaczęli podróż wcześniej pozbyli sie już części bagażu i mają lżej, ale to nie znaczy, że dotrą szybciej - to nie jest wyścig - to poważna sprawa - to nasza przyszłość, nasze Życie!
Pozostaje jeszcze kwestia techniczna, ale jej rozwiązanie leży poza naszą świadomością. Aby móc mieszkać i żyć w krainie za przełęczą musimy ulec TRANSFORMACJI - kompletna zmiana biologii, metabolizmu, uruchamianie nieaktywnych nitek DNA, pełna wydajność mózgu i synchronizacja półkul, no i podniesienie wibracji. Moim zdaniem nie będzie to zjawisko "jednej chwili" na przełęczy. Obecnie otrzymujemy ciągły "download" niewidocznej energii kosmicznej, która przestraja "hardware", czyli ciało i wgrywa nowy system operacyjny.
Natomiast na przełęczy nastąpi "reset" i po nim uruchomienie nowego systemu operacyjnego z zupełnie nowym systemem łączności zewnętrznej, choć może niektórzy już "oświeceni" łączność będą mieli wcześniej.
Naszym przewodnikiem jest zawsze nasze wyższe JA, ma absolutny ogląd naszej sytuacji i wybiera dla nas najlepszą (oczywiście w ocenie ducha) drogę. Jeżeli nie chcemy błądzić powinniśmy się nauczyć słuchać jego cichuteńkich podszeptów i zauważać zewnętrzne znaki jakie nam daje. Jak pisałem bezpośredniej łączności z NIM nie mamy, będzie dopiero po "oświeceniu", ale dla większości to jeszcze daleko, więc trzeba popracować nad tą łącznością.
Pomocnikami w naszej podróży jest nasza osobista "anielska załoga" w postaci Stróża, Opiekuna i Przewodnika. Ale uwaga! O ile Stróż działa w pewnym sensie "automatycznie" wyciągając nas w krytycznej sytuacji to pozostałych musimy prosić o pomoc w sprawie, gdyż mamy wolną wolę - korzystać z ich pomocy albo nie. Oczywiście możemy prosić o pomoc wyższe hierarchie duchowe (złe słowo, oni mówią, że wszyscy są równi, wyróżniają ich tylko funkcje) - Wzniesionych Mistrzów, Archaniołów, czy samego BOGA (Kreację, Źródło).
Ale problem łączności pozostaje, choć tu jest "wyjście awaryjne" - NASZE SNY. Prosimy o pomoc - wyjaśnienie w takcie snu. Odpowiedź podobno otrzymujemy zawsze, niekoniecznie natychmiast i często jest w formie innej niż oczekiwaliśmy. Powstaje problem interpretacji, a często zapamiętywania snów.
Skoro mamy już przewodnika i pomocników sprawdźmy bagaż, czy nie ma tam małego, ale ciężkiego pasażera "na gapę".
Ale poważnie, jeśli czujesz się niewiarygodnie zmęczony, masz często koszmarne sny, masz poważne trudności z zasypianiem, depresyjne myśli, częste zachorowania itd. - to potrzebny ci jest dobry bioenergoterapeuta, który widzi aurę i odczuwa podłączone do ciebie byty niematerialne. Czasami mogą to być ludzie, którzy świadomie lub nie uprawiają WAMPIRYZM ENERGETYCZNY.
No dobrze. Gotowi do drogi? IDZIEMY?
Namawiam i zapraszam.
P.S.
Przepraszam wszystkie PANIE, że piszę tylko w rodzaju męskim. Nie jest to wynikiem lekceważenia WAS, ani takim zamiarem.
Używanie podwójnych końcówek wyrazów bardzo rozprasza czytających (znowu męska forma) i nie pozwala na pełną koncentrację na temacie. Pozwólcie, że będę nadal pisał w tym rodzaju, dla mnie jest to mniej czasochłonne.
Zapraszam do czytania naprawdę wszystkich, również dzieci jak to się kiedyś mówiło "starsze".